Początek października 2013 roku, trwa jeszcze pora deszczowa, średnia temperatura 27 stopni Celsjusza. Co to oznacza? Od czasu do czasu pada deszcz, czasem tylko mży, ale czasem jest solidna ulewa. Trwa do godziny, półtorej, więc można przeczekać. Jest i słońce, czasem nieśmiało zagląda zza chmur, czasem pokazuje swoją moc. Jest gorąco i wilgotno, szybko przestajesz się przejmować, że jesteś spocony i zwyczajnie zaczynasz cuchnąć.
Bangkok ma dopiero 200 lat i patrząc z tej perspektywy trochę łatwiej zrozumieć chaos tego miasta.
Pory roku w Tajlandii
W Tajlandii wyróżnia się trzy główne pory roku: deszczowa, ciepła i sucha.
Źródło Bangkok w nocy
Pora deszczowa zaczyna się zwykle na przełomie maja/ czerwca i trwa do połowy października. Najwięcej opadów jest w sierpniu i we wrześniu. Na wybrzeżu Andamańskim pada tak obficie, że wiele ośrodków turystycznych jest zamkniętych. Jeśli nie przeszkadza Ci od czasu do czasu deszcz to jest to dobry okres na Tajlandię. Nie ma aż tylu turystów, ceny są niższe, a widok kwitnących drzew, wspaniałej zieleni i zalanych pól ryżowych jest niesamowity.
Pora ciepła i sucha trwa od listopada do lutego i jest to szczyt sezonu turystycznego. Ta pora często jest określana mianem chłodnej lub nawet zimnej. W rzeczywistości ten okres charakteryzuje najpiękniejsza pogoda i optymalne temperatury wahające się od 28 do 32 ºC.
Najcieplej w Tajlandii jest od marca do czerwca.
Lot
Mój lot nie był bezpośredni, ale są i takie, trwają wówczas około 12 h. Ja leciałam z Hamburga do Dubaju 6h, z przerwą około 3-4 h na lotnisku. Z Dubaju do Bangkoku lot trwał kolejne 6h 20 min. Podróż jest męcząca, a zaraz po wyjściu z lotniska w Bangkoku dopada Cię fala gorąca. Marzysz o prysznicu, basenie lub morskiej kąpieli, ale to, na co możesz liczyć w Bangkoku to przede wszystkim ... stanie w korku. Jeśli Twój hotel oferuje transfer z lotniska - skorzystaj. Będą na Ciebie czekać na lotnisku i może nawet poczęstują buteleczką zimnej wody mineralnej lub mokrym ręczniczkiem dla odświeżenia się.
12 h w powietrzu, tyle zajmuje lot z Niemiec do Bangkoku
Transport
Czytałam wcześniej o tym, jak najlepiej poruszać się po tym wielkim mieście i mogę teraz sama napisać, jak sprawa wygląda.
BTS Skytrain - jest super, ale nie dowiezie Cię do najważniejszych atrakcji turystycznych Bangkoku. Celem powstania Skytrain była próba ratowania miasta, przez totalnym zapchaniem i paraliżem komunikacyjnym. Dzieci do 120 cm wzrostu jeżdżą z ulgą lub za darmo, moje dzieci okazały się już nie takie małe i przyszło zapłacić równo po 50 baht za osobę, czyli po ok. 5 zł/osobę. Na stacjach są automaty biletowe. Skytrain to taki odpowiednik SKM w Trójmieście, tylko o lata świetlne bardziej nowoczesne. Klimatyzacja działa bardzo sprawnie. W czasie szczytu, gdy tłumy wsiadają do pociągu nadal jest czym oddychać, ale wieczorne powroty, przy mniejszym obłożeniu dają w kość, można nieco zmarznąć. Idealny środek lokomocji, gdy chcesz się wybrać np. do centrum handlowego, jak MBK, gdzie kupisz wszystko, czego potrzebujesz.
BTS Skytrain
Tramwaj wodny - dowiezie Cię do najważniejszych atrakcji miasta. Super tania podróż i świetne przeżycie. Trzeba być szybkim przy wsiadaniu i wysiadaniu. A jak tramwaj nie dowiezie Cię tam, gdzie chcesz, to wsiadasz na prom i hop na drugą stronę rzeki. Bilety na tramwaj są sprzedawane na przystani lub kupisz je na samej łodzi. Za bilet zapłacisz szaloną kwotę 15 baht, co w przeliczeniu daje Ci 1,5 zł. Tak, tramwaj wodny to chyba najtańszy środek lokomocji w Bangkoku, a można nim popłynąć naprawdę daleko. Uwielbiam go!
Tramwaj wodny, najtańszy środek transportu w mieście
Tuk tuk - jazda tym szalonym trzykołowcem jest świetna i tania, pod warunkiem, że masz do pokonania co najwyżej kilka kilometrów. 4 osobowa rodzina zmieści się, jeśli nie macie sporego obwodu w talii, a dzieciaki są jeszcze dzieciakami. Jest po prostu dość ciasno. I nie każdemu taka szalona jazda odpowiada, niestety nam dorosłym wyobraźnia podpowiada dość sporo scenariuszy, a co by było gdyby... Ale moje dzieci uwielbiały szalona jazdę kolorowymi tuk tukami. Zasada nr 1 - najpierw negocjujesz, potem wsiadasz.
Mnisi także podróżują tuk-tukami:)
Autobusy - może, gdybym była w Tajlandii kilka tygodni i miała czas zorientować się w pokomplikowanej sieci linii autobusowych i dała radę jechać w tym gorącu jedynie z otwartymi oknami, miałabym Wam cokolwiek do powiedzenia. A tak, tylko tyle - widziałam w autobusach głównie miejscowych.
Podróżowanie autobusem
Taxi - i tu i w tuk-tukach zasada jest jedna i ta sama. Najpierw się targujesz, a dopiero - jak ustalisz kwotę - wsiadasz. Taksówkarze często nie mówią po angielsku, ale z cyferkami dają sobie radę, bez obaw. Podstawiasz im pod nos adres hotelu (zawsze miej ze sobą wizytówkę) lub mówisz miejsce, gdzie Cię mają dowieźć, to jest podstawą do negocjacji. Nie bój się odmawiać i rezygnować. On i tak w końcu zmięknie i weźmie Twoją cenę lub tą, którą wynegocjowaliście wspólnie. To, co mogę napisać o taxi: polecam, bo są tanie, bo mają klimatyzację i w końcu zawiozą Cię tam, gdzie chciałeś. Rada - nie zasypiaj w taksówce, pilnuj, czy nie jedziecie dłuższą drogą - jeśli nie umówiłeś się na konkretną kwotę, tylko jedziesz wg wskazań taryfikatora, po drzemce możesz być zaskoczony sumą do zapłaty. Wg moich obserwacji (październik 2013) taksówkarze w Bangkoku biorą ok. 10 baht/1 km, czyli mniej więcej 1 zł/km. Możecie także umówić się z taksiarzem na konkretny dzień, aby zawiózł Was np. nad morze. Jeśli jesteście z dziećmi, może się to okazać lepsze niż kilkugodzinna podróż autobusem. Mój hotel oferował transport nad morze (cały dzień) za 6000 baht, zwykły taksówkarz wziął 2000 baht, a stawaliśmy tam, gdzie chcieliśmy, zmienialiśmy plany i z powodu bariery językowej (Taj miał bardzo ograniczony zasób angielskich słów) mieliśmy święty spokój. Każdy Taj świadczący usługi zna świetnie jeszcze jedno słówko - TIP i nigdy nie zawaha się go użyć:).
Taxi, najpierw ustal cenę, potem wsiadaj
Kontrasty
Wielkie azjatyckie miasta, w tym Bangkok to wielkie kontrasty. Bogactwo i bieda mieszkają obok siebie. Bieda stała się atrakcją turystyczną. Można wsiąść na łódź i popłynąć kanałami, obok zbitych z kilku desek domków, gdzie za okna robią stare plakaty wyborcze, podczas gdy tuż obok stoją opływające złotem i kamieniami kolejne świątynie czczące Buddę. Nad kanałem widziałam dom, który - jak wieża w Pizie - przechyla się coraz bardziej. Różnica polega na tym, że ten runie wprost do wody prędzej niż później i nie koniecznie rodzina będzie za co zbudować nowy.
Bogaty Bangkok
Taki Bangkok zobaczysz płynąc kanałami
Ulice
Jeśli Warszawa jest ruchliwym i głośnym miastem to wiedz, że nie jest. Jeśli Rzym jest pełen zgiełku, pędzących skuterów, trąbiących kierowców z byle powodu i ciągłych korków, to też Ci powiem, że nie jest w Rzymie tak źle. Nie przyrównałabym Bangkoku do NYC, bo to zupełnie inna kategoria miasta, choć wieżowców tu nie brakuje.
W Bangkoku mieszka około 12 mln ludzi. To wszystko na obszarze mniej więcej o szerokości 20 km i długości 40 km. I chyba każdy ma tu jakiś swój środek lokomocji. Prócz samochodów, na ulicach dominują motory i skutery. Aby jednak mieć przed oczami całokształt tego, co na drodze możemy spotkać, dorzucam ciężarówki, autobusy, minivany i wszędobylskie tuk-tuki. Rowery są w zdecydowanej mniejszości. Można to miasto podsumować tak: niby jedzie, ale jednak stoi.
Rzeka
W życiu tego miasta jedną z najważniejszych ról pełni rzeka. Tramwaj wodny ledwo przybija do nabrzeża już odbija, bo za nim podchodzi prom lub inna z setek różnorakich łodzi, które wożą turystów lub miejscowych wzdłuż i wszerz rzeki. Dosłownie. Menam. Jest w tym jakieś szaleństwo, ale gdy siadasz w swoim krzesełku i po prostu obserwujesz życie miasta z perspektywy Menamu jesteś wniebowzięty, że uciekłeś choć na chwilę od huku miasta. Niezwykły widok stanowią olbrzymie barki holowane przez 4-5 statków. W przewodniku przeczytałam, że przewożą ryż. Barki płyną i z nurtem i pod prąd. Nurtowało mnie bardzo, jak się zatrzymuje taką barkę, która jest holowana z prądem rzeki. Może Wy wiecie?
Płynąc tramwajem wodnym
Nabrzeże
Co Cię tu może zaskoczyć? Ryby! Możesz sobie kupić za 40 baht worek chleba, a właściwie płaskich, kwadratowych kromek chleba, które służą do karmienia ryb. Jak Ci to opisać? Wielkie sumowate skupiają się wzdłuż przystani, a w walce o jedzenie widać ich potężną siłę. Oczywiście dostaje się także karmiącym, jak i postronnym obserwatorom, gdy wzburzona cielskami woda tryska wysoko. Czy bez ludzkiej hojności poradziłyby sobie? Czas płynąć dalej...
Chinatown
Kocham to miejsce! Masz wrażenie, że w tym ekosystemie każdy musi sobie znaleźć jakąś niszę, inaczej zginie, zostanie stłamszony, wyląduje gdzieś w zapomnianym zaułku, razem z kotami i pałętającymi się psami. Obowiązkowy street food (uliczne jedzenie), obiad zjesz za kilka złotych, setki straganów, każdego rodzaju towaru, kilku pasmowy sznur samochodów i motocykli. Jest wąsko i ciasno, każdy coś chce zjeść, każdy chce coś sprzedać, więc kramiki zajmują każdy dostępny cm chodnika. Na targowisku najlepsze ceny są od 22 do 5 nad ranem. Kiedy Chinatown śpi? Wracaliśmy tam jednak, kiedy tylko się dało. Pomimo zmęczenia, dzieci chętnie siadały z pałeczkami do miski ryżu i próbowały coś tam złapać. Przynajmniej była masa śmiechu.
Chinatown
Masaż
Tajski masaż to głównie uciskanie i nie każdemu to pasuje, ale mnie pasował i wzięłam go kilka razy. Do tego cena jest boska. Za 30 minutowy masaż ciała w centrum medycznym Wat Pho - 220 baht, w hotelu za 1h - 300 baht. Gdzie w Polsce zapłacę za godzinę masażu 30 zł? Poza tym idąc ulicami, bardzo często oferowany jest masaż, szczególnie foot massage (masaż stóp). Sami Tajowie bardzo często z niego korzystają. Po prostu wchodzą do "salonu", siadają, wyślą kilka sms-ów, sprawdzą Facebooka i już ze zrelaksowanymi stopami biegną dalej.
Źródło Foot massage
Tajowie
Wszędzie przeczytacie, że są szalenie mili, uprzejmi i nie lubią się kłócić. Jeśli zaczynasz się wykłócać - nadal są mili, by po chwili zacząć Cię ignorować. Chcesz coś z nimi załatwić - bądź miły i naucz się kilku słów po tajsku. Jeśli witasz się w ich języku, są bardzo zadowoleni. Ja znalazłam stronę z nauką tajskiego dla Polaków i cała rodzina ćwiczyła prze wyjazdem. Saładi ka to powitanie wraz z ukłonem wypowiadane przez kobiety, mężczyźni mówią Saładi krap:). Dzieci w Tajlandii cieszą się szczególnymi względami. Moja córka (blondynka z niebieskimi oczami) była dla nich "atrakcją turystyczną", zaczepiali ją, pokazywali sobie wzajemnie, a nawet robili z nią zdjęcia. Na początku była zawstydzona, ale szybko status "gwiazdy" przypadł jej do gustu i chętnie pozowała.
Tajka w pracy
Co zobaczyć
Nie chcę się rozpisywać na ten temat, ponieważ to przeczytacie w każdej relacji podróżniczej, w każdym przewodniku, a na miejscu na każdej mapce, którą weźmiecie z lotniska i czy dostaniecie w hotelu są zaznaczone wszystkie ważne punkty, które warto zobaczyć. Ja cieszę się, że zobaczyliśmy więcej, niż zaplanowaliśmy, a z tych najbardziej znanych były to:
Grand Palace - wejście kosztowało w październiku aż 500 baht od osoby, warto więc sprawdzić ceny przed wyjazdem. Wcześniej czytałam o 400 baht, więc byliśmy nieco zaskoczeni. Czy warto zobaczyć Grand Palace? Tak, ponieważ bogactwo architektury i sztuki skupione w tym miejscu zachwyca ilością, szczegółowością i drobiazgowością. Przy warunkach klimatycznych Tajlandii naprawdę trzeba sporo starań, aby długo błyszczało się to, co ma się błyszczeć, a pełnią koloru zachwycało to, co ma zachwycać. Spędzicie tam dosyć dużo czasu i koniecznie zajrzyjcie do Szmaragdowego Buddy. Wszędzie też przeczytacie, że aby wejść na teren pałacu musicie mieć zasłonięte ramiona i kolana, jak to Bazyliki San Pietro w Rzymie:).
Jedna rada - niech Wam nie przyjdzie do głowy na koniec zwiedzania kupowanie lodów w barze przy kulach armatnich. Sprzedają tam przepyszne i przedrogie lody Haagen Dazs, jedna porcja to 2 kulki za 250 baht, czyli 25 zł. Przy 4 osobowej rodzinie płacisz 1000 baht, czyli 100 zł za tą przyjemność.
Źródło Grand Palace
Wat Pho - zauroczyło mnie spokojem, a sama świątynia Leżącego Buddy zaskoczyła. Budda jest olbrzymi, naprawdę olbrzymi, niezwykłe są także dźwięki rozchodzące się po świątyni. Za drobną opłatą można wziąć metalowy kubeczek pełen drobnych monet i wrzucać do 108 mis stojących wzdłuż ściany pod oknem za Buddą i to ten dźwięk robi niesamowite wrażenie. Podobno wrzucenie monet do wszystkich mis przyniesie szczęście. W Wat Pho dostaniesz butelkę wody za darmo, można skorzystać z tajskiego masażu w centrum medycznym (tu właśnie skorzystałam), możesz także po prostu się pokręcić trochę, poczuć swoisty spokój tego miejsca i zrelaksować się.
Źródło Leżący Budda
Źródło 108 mis na monety
Wat Arun - czy w dzień, czy w nocy prezentuje się wspaniale. Jedźcie tam koniecznie. Przy okazji, pewnie już się domyśleliście, że Wat - oznacza świątynię:). W Wat Arun spotkacie mnichów w pomarańczowych szatach w każdym wieku. Z byciem mnichem w Tajlandii jest tak, że każdy chłopiec przynajmniej rok życia powinien spędzić klasztorze. Czasami pozostają w klasztorach na dłużej, ponieważ dla wielu, bycie mnichem to jedyny sposób na zdobycie wykształcenia. Często rodzice wysyłają synów do klasztoru, gdy darmowa edukacja dobiega końca.
Źródło Wat Arun od strony rzeki
Przed wyjazdem
Sprawdź przepisy celne, walutowe, co możesz wwozić i wywozić z Tajlandii. Całe szczęście od 2 lat nie musimy się ubiegać o wizę, jeśli Twój pobyt jest turystyczny, do 30 dni drogą lotniczą lub 15 dni drogą lądową. Co musisz mieć:
- paszport ważny minimum 6 miesięcy, inaczej nie zostaniesz wpuszczony do Tajlandii,
- 10 00 baht na osobę lub 20 000 na rodzinę (czyli odpowiednio 1000 lub 2000 zł) na pobyt,
- bilet powrotny z datą potwierdzającą opuszczenie terytorium Tajlandii przed upływem 30 dni.
Krótki dokument wypełniasz w samolocie (obsługa rozdaje taki dokument) lub na lotnisku. Musisz wpisać swoje dane, nr paszportu, miejsce i długość pobytu (miej pod ręką adres hotelu) i kilka innych informacji. Jeśli Twój pobyt będzie dłuższy - sprawdź dokładnie, jakich dokumentów potrzebujesz.
Ten dokument należy wypełnić w samolocie lub na lotnisku, Arrival i Departure Card
Mój kolega pomimo zarezerwowanego wyjazdu na 3 tygodnie w celach turystycznych nie spełniał warunku nr 1 - ważności paszportu min 6 miesięcy i na lotnisku w Polsce dowiedział się, że nigdzie nie poleci. Zasugerowano, aby lepiej stracił kilka dni wycieczki i pieniędzy na przedłużenie paszportu i przełożeniu lotu zamiast długiego lotu, który skończyłby się natychmiastowym powrotem do Polski. Jego determinacja była ogromna, w ciągu kilku dni załatwił wszystko, niestety musiał do tej imprezy dorzucić kilka tysięcy zł, ale poleciał. Wrócił pełen szczęścia, nurkowych podbojów i ... kolorowych koszul:). Po takich wypadach człowiek zaczyna myśleć, że próba podjęcia pracy zdalnej z pięknej Tajlandii jest kuszącym wyzwaniem. Szkoda, że większość z nas tłumi i zamiata pod dywan te tęsknoty, wracając do szarej rzeczywistości.
Luźne obserwacje
Międzyludzka komunikacja niczym nie odbiega od współczesnych standardów. Ja, mój telefon i świat, który to pudełko w każdym kolorze tęczy w sobie mieści. Dziecko, matka, młodzież, dorosły w drodze do pracy - każdy wpatrzony w swoje pudełeczko szczęścia. Zauważyłam, że starsze panie wolą iPady, zarówno do nagrywania filmów, robienia zdjęć, jak przeglądania Internetu. Żeby moja mama była tak biegła, jak te babcinki biegające z iPadami! Mam także wrażenie, że Samsung zdominował to miasto.
W centrum handlowym MBK
Nie generalizujmy jednak, choć elektroniki mają w brud, Tajowie są często przerażająco biedni i walczą o przetrwanie każdego dnia. W Azji słowo "ludzkość" nabiera innego wymiaru. Ja, europejka jestem w zdecydowanej mniejszości świata. Tak, tu się to czuje.
Bangkok nie jest miejscem, w którym zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Wiele widoków miasta przygniata brutalną rzeczywistością masy ludzkiej, biedy, bylejakości życia. Jest jednak w tym mieście coś, co przyciąga jak magnes i nie mam pojęcia, co to takiego. Czy chciałabym tu wrócić? Tak, mogę jechać nawet zaraz:).
:)
Na koniec mam dla Was przydatne linki:
Język tajski: http://www.jezyk-tajski.pl/
BTS Skytrain: http://www.transitbangkok.com/bts.html
Grand Palace: http://www.grandpalacebangkok.com/
Zbiór informacji o Tajlandii: http://www.abctajlandia.pl/
Blog Polaka mieszkającego w Tajlandii: http://skokwbokblog.com/
Pozdrawiam,
Magda
Świetnie napisany artykuł. Jak dla mnie bomba.
OdpowiedzUsuń